wtorek, 18 maja 2010
cynamon. matura. wiosna. deszcz.
To nie prawda, że wiosna nas w tym roku omija. Jeszcze dwa tygodnie temu kwitła jabłoń- tuż za kuchennym oknem. Zakwitły kasztany. Było słonecznie i ciepło (moje piegi na nosie nie pojawiły się znikąd). Teraz to tylko taka przerwa, chwila wytchnienia. Przecież nie może być tak zimno cały czas... ten deszcz musi minąć.
Tym czasem muszę wyleczyć chore gardło i nauczyć się milczeć dłużej niż dziesięć minut (straciłam głos i nie wiem co z tym zrobić). Na przyszłość będę pamiętała, żeby sprawdzić prognozę pogody zanim wsiądę na rower i pojadę na zajęcia. Więcej nie złapie mnie taki lodowaty deszcz.
Dwa tygodnie temu, tuż przed maturą, przyszła J. 'upiecz mi te bułeczki-zawijaski. Z cynamonem! One są takie pyszne!' Co mogłam zrobić- upiekłam, przecież ja też pisałam maturę (i się jej bałam).
Taka słodka bułeczka, jeszcze ciepła, jest dobra przed egzaminem...
Przepis pochodzi z tego miejsca (niezawodnie!).
Ja go odrobinę zmodyfikowałam, jak zawsze. Nie jestem chemikiem, żeby trzymać się tak dokładnie wszystkich proporcji.... ale, niestety nie pamiętam co zrobiłam... Bułeczki zniknęły zaraz po sfotografowaniu, a mi pozostaje wydrukowanie przepisu z White Plate i schowanie do szuflady na przyszłość...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz